aaa4 |
Wysłany: Czw 17:43, 12 Kwi 2018 Temat postu: |
|
odleglosc, wolne wybory, reprezentacja w rzadzie, reforma skorumpowanych instytucji - to wielkie sprawy. Nawet jesli sie udaje przeprowadzic bez rewolucji czy wojny, i tak sprowadzaja sie one do rewolucji i wojny, przynajmniej w odbiorze pojedynczego czlowieka. Przerastaja go i niszcza wszystko, nawet to, co moglo byc dobre w jego dotychczasowym zyciu. Kiedy ludzie sa bardzo biedni, ich jedyna nadzieja jest ruch reformatorski, ktory moze wyniesc ich wyzej. Dlatego w Rakayie czy w Foranoy ruch radykalny co roku wzrasta w sile. Na zachodzie mamy bardzo malo prawdziwej biedy, wiekszosc ludzi moze swobodnie wybierac sposob zycia. Tutaj, w Aisnar, wypracowalismy go sobie, ale trwalo to wiele stuleci. Jesli zostanie on podporzadkowany zadaniom ludzi o innych niz nasze pogladach, potrzebach i przyzwyczajeniach, przepadnie w ciagu polowy dekady. Cenie sobie to zycie i ludzi stad - sa mi bardzo bliscy. Nie moge wiec darzyc sympatia owych reformatorow, ktorzy w dazeniach do zmiany oblicza swiata w imie jakichs celow, takze zniszcza moj nikomu i niczemu nie zagrazajacy zakatek.
Piera uwaznie sluchala wypowiadanych slow i zrozumiala ich sens. Aby przekonac sie, jakie osiagniecia Koste chce zachowac, wystarczylo spojrzec na niego, na jego dziecko, dom i miasto, to spokojne miasto, szumiace fontannami. Dla nich wszelkie zmiany oznaczaly strate. A poniewaz rozmawiala wlasnie z nim i darzyla sympatia, podzielala jego zdanie. Reforma byla dobra gdzie indziej, tam gdzie jej potrzebowano.
Zdawala sobie sprawe, ze przyjmujac taka postawe zwraca sie przeciwko pogladom Itale, i swiadomosc tego sprawila jej przyjemnosc. Swietnie! Niech sobie bedzie radykalem, niech wszyscy w Krasnoy o nim mowia, a baronowna Paludeskar rozprawia o nim, jak jej sie zywnie podoba. W ogole nie chce wiedziec, co sie dzieje w Krasnoy. Ona mieszka w Aisnar i jest samodzielna kobieta. Jej dobre maniery i niesmialosc pensjonarki gdzies zniknely, a w ich miejscu lsnieniem granatu blysnela radosc. Podeszli do nich inni i Piera znalazla sie w srodku tak powstalej grupy. Orkiestra skladajaca sie z trzech muzykow stroila instrumenty. W Aisnar panowal zwyczaj rozpoczynania nowego roku tancem. Tanczyla wiec swobodna i szczesliwa. Wlozyla nowa suknie z szarego jedwabiu, ktorej dol z jednej strony podtrzymywala roza ze zlocistej lamy. Piera byla szczupla, dumnie nosila glowe i miala smagla, przyjemnie zarozowiona twarz. Obdarzala wesolym smiechem kazdego partnera, z ktorego rak przechodzila w objecia nastepnego. Obserwowal ja Givan Koste. Spotkaly sie w tancu z baronowna Paludeskar, uklonily sie sobie w zmieszanym blasku fioletu i szarosci, cofnely sie do stojacych naprzeciw siebie rzedow tancerzy. Koste patrzyl, jak z wdziekiem pozwolila sie porwac partnerowi do solowej figury. Patrzyl, jak po skonczonym tancu Piera do ostatniej lyzeczki wyjada lody waniliowe. Podszedl do niej i poprosil o nastepny taniec. Spojrzala zaskoczona. Bedac wdowcem zaledwie od dwoch lat, Koste nie tanczyl. Napotkala jego wzrok.
-Tak - powiedziala wstajac i ujmujac go za rece, a pianino, skrzypce i kontrabas podaly pierwsze takty zamaszystego poloneza.
Muzyka umilkla przed zakonczeniem tanca, urywajac sie w polowie taktu: maly francuski zegar wydzwanial polnoc.
-Nowy rok - powiedzial Koste. - Skonczylismy razem stary, czy wspolnie zaczniemy nowy? - Dal orkiestrze znak, muzyka zabrzmiala od nowa, a Piera nie sprzeciwiala sie, by tanczyli dalej.
-Czarujace dziecko z tej waszej hrabianki z Montayny - zauwazyla Luisa w rozmowie z siostra Givana Koste. |
|
Ana81 |
Wysłany: Wto 15:50, 31 Lip 2007 Temat postu: Przywołanie |
|
Barry jak tylko zobaczy ptaka czy psa zaraz puszcza się za nim w pogoń kompletnie mnie nie słuchając. Ostatnio przez taką sytuację prawie wylądował pod kołami samochodu to też skołoniło mnie do przeszukania sieci i uzyskania informacji na temat jak skutecznie nauczyć psa przywołania. Miałam szczęście, bo na forum o goldenach znalazłam odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
Oto wypowiedź jaką znalazłam...
"Przywołanie awaryjne
Przywołanie awaryjne nadaje się do stosowania w wypadku, gdy zwykłe przywołanie nie wystarcza. Może tak być np. wtedy, gdy pies odbiegł na dużą odległość, gdy jest bardzo zaaferowany zabawą, albo pędzi nieoczekiwanie w stronę jakiegoś potencjalnego niebezpieczeństwa – np. jeżdżących samochodów. Reakcja psa na przywołanie awaryjne jest odruchowa – to znaczy, że gdy pies usłyszy sygnał, z zaskoczeniem zorientuje się, że jego nogi same przyprowadziły go do przewodnika i to w tempie ekspresowym. Psy przywoływane awaryjnie niemal „zawracają w powietrzu” jak pies Pluto z kreskówki Disneya i pędem biegną do przewodnika.
Aby przywołanie awaryjne działało tak, jak to opisałem powyżej – musimy zbudować skojarzenie dźwięku gwizdka z nagrodą, jaką pies dostaje zawsze po tym sygnale. Buduje się je przez serie powtórzeń w różnych warunkach. Zawsze, za każdym razem po gwizdku pies otrzymuje nagrodę (najczęściej smakołyk).
Etap 1.
Uczenie przywołania awaryjnego zaczynamy w domu, w mało rozpraszających warunkach. Bierzemy do ręki smakołyki, stajemy na wprost psa i gwiżdżemy krótko, a następnie wydajemy smakołyk. Na tym etapie nie chodzi nam zupełnie o to, żeby pies słysząc gwizd zachowywał się w jakiś określony sposób. Po prostu – gwiżdżemy i podajemy psu jeden smakołyk (np. kulkę karmy). Pojedyncza sesja, w której ćwiczymy powinna trwać ok 4 – 5 minut. W ciągu dnia powinniśmy kilka razy powtórzyć taką sesję. Najlepiej by było, gdybyśmy rano odmierzyli sobie dzienną porcję karmy, jaką pies ma dostać i wykorzystali ją do warunkowania przywołania awaryjnego wydając pokarm z ręki, maleńkimi porcjami. Za każdym razem gdy ćwiczymy - bierzemy garść karmy, gwiżdżemy i podajemy psu po jednej kulce. W ten sposób ćwiczymy przez ok. 5 dni.
Etap 2.
Wykorzystujemy chwilę, gdy pies jest w innym pomieszczeniu, gwiżdżemy krótko i gdy tylko pies pojawi się przy nas – dostaje kilka smakołyków z ręki. Zwróćmy uwagę, by ćwiczyć wtedy, gdy w domu nie dzieje się nic ciekawego. Najlepiej, gdyby oprócz nas nikogo w domu nie było, bo wtedy zwiększamy prawdopodobieństwo, że pies pojawi się przy nas, gdy tylko usłyszy gwizd. Powtarzamy ćwiczenie kilka razy dziennie przez ok. 3 dni.
Stopniowo dodajemy rozproszenia. Ćwiczymy, gdy domownicy są w domu, możemy też odwołać psa z legowiska, od zabawy, od smakołyka na podłodze. Za każdym razem gdy na dźwięk gwizdka pies pojawi się przy nas, nie zapominajmy o sowitej nagrodzie!
Gdy pies już skojarzył dźwięk gwizdka z nagrodą, czyli przybiega do nas z każdego miejsca w mieszkaniu, za każdym razem, gdy gwiżdżemy, możemy uznać ten etap za zakończony.
Etap 3.
Pora na nauczenie psa przychodzenia do nas na dworze. Na tym etapie najczęstszą pokusą, której ulegają właściciele, jest próba przetestowanie działania gwizdka w sytuacji zbyt trudnej dla psa. Np. gwiżdżemy gdy pies bawi się w najlepsze z innymi psami, albo biegnie z patykiem po łące. Na to jest jeszcze za wcześnie. Możemy nie wygrać konkurencji z innym psem, albo czymś innym, bardzo dla naszego pupila atrakcyjnym i wtedy osłabimy działanie przywołania awaryjnego. Dlatego bądźmy cierpliwi i nie działajmy zbyt pośpiesznie. Lepsze efekty uzyskamy spiesząc się powoli.
Zacznijmy ćwiczyć pod koniec spaceru. Zapinamy psa na długą smycz (ok. 2 m.). Smycz przez cały czas powinna być luźna. Będzie nam ona służyć do asekuracji psa, czyli uniemożliwienia mu odbiegnięcia od nas. Gdy jesteśmy pewni, że świat dokoła jest wystarczająco nudny dla psa – gwiżdżemy i gdy tylko pies odwróci się w naszą stronę – wydajemy smakołyk. Dobrze by było, gdyby smakołyki, jakie mamy wtedy do zaoferowania naszemu psu były wyjątkowo smaczne. Możemy też wyłapywać spontaniczne spojrzenia psa na nas. Gdy tylko pies spojrzy – gwiżdżemy i wydajemy smakołyk. Wymaga to od nas pewnego refleksu. Starajmy się zagwizdać dokładnie wtedy gdy pies na nas patrzy. Być może uzyskamy efekt „wgapiania się” psa w nas. Na tym etapie jest to jak najbardziej normalne.
Puszczamy psa luzem. Gdy pies jest w niedalekiej odległości od nas, przykucamy i zaczynamy np. bawić się zabawką, lub rozkopywać kupkę liści. Kątem oka obserwujemy psa. Gdy tylko ruszy on w naszą stronę – gwiżdżemy i w nagrodę za podejście do nas bawimy się z psem zabawką lub wspólnie biegamy. Wykorzystujemy też każdy moment, w którym pies spontanicznie pojawia się przy nas. Gwiżdżemy gdy biegnie on w naszym kierunku (o ile mamy pewność ,że naprawdę biegnie do nas) i nagradzamy psa podając smakołyk, bawiąc się lub chwaląc go entuzjastycznie.
Ten etap trwa zwykle ok. tygodnia.
Gdy jesteśmy pewni, że pies zawsze słysząc gwizdek przybiega do nas, możemy przejść do następnego etapu czyli odwoływania psa w coraz większych rozproszeniach.
Etap 4.
Nie ma dwóch identycznych psów. Dla jednego największą pokusą będzie jedzenie, dla drugiego zabawa, dla innego jeszcze eksploracja otoczenia. Znając naszego psa postarajmy się stworzyć „listę pokus”, która pomoże nam w stopniowaniu rozproszeń.
Lista ta może wyglądać następująco:
Ludzie jedzący pizzę w parku
biegające dzieci
atrakcyjnie pachnące paskudztwa w krzakach
inne psy
badanie otoczenia
jedzenie
Zaczynasz od najmniejszej pokusy – jedzenia. Idąc z psem na długiej smyczy kładziesz na ścieżce w parku kilka kulek karmy. Pies zbliża się do karmy. Wtedy gwiżdżesz i pies podbiega do Ciebie. W nagrodę otrzymuje kawałek pieczonego kurczaka. Kolejna pokusa to badanie otoczenia. Gdy pies jest zajęty rozkopywaniem np. nory kreta, stajesz niedaleko i dmuchasz w gwizdek. Pies porzuca kopanie i wraca do Ciebie. W nagrodę bawisz się z nim jego ulubioną zabawką.
Następny krok – inne psy. Pies biega luzem. W pewnej odległości widzisz innego psa na smyczy. Twój pies rusza w jego kierunku. Ale nie biegnie pędem na oślep, tylko spokojnie idzie. Wtedy gwiżdżesz i jednocześnie zaczynasz biec w przeciwnym kierunku. Pies wybiera pogoń za Tobą. Dostaje za to super nagrodę – zabawę i wspólne bieganie po łące.
Podobnie postępuj z kolejnymi pokusami, aż do chwili, gdy pies niezależnie od tego, czym akurat się zajmował na dźwięk gwizdka jak najszybciej podbiega do Ciebie.
Zawsze staraj się tak pomóc psu, by zapewnić mu sukces.
Gdyby zdarzyło się tak, że niewłaściwie oceniłeś możliwości mojego psa i słysząc gwizd nie przybiegł on na ten sygnał – musisz cofnąć się do poprzedniego etapu i przepracować go jeszcze raz. Jest to bowiem dla Ciebie informacją, że zbyt szybko podniosłeś kryteria i Twój pies nie ma jeszcze wystarczająco mocno utrwalonej reakcji na gwizdek. "
Po przeczytaniu powyższego tekstu postanowiłam podjąć się tego wyzwania i nauczyć Barrego aby reagował na dźwięk gwizdka i przychodził do nogi jak go usłyszy. Jesteśmy na II etapie i muszę przyznać, że jak dotąd to DZIAŁA! Najtrudniejsze warunki szkolenia dopiero przed nami, ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że damy sobie radę Trzymajcie kciuki |
|